Jak usunąć osady z mydła i kamień w łazience? Ot problem.
Dzisiaj pełna entuzjazmu postanowiłam zabrać się za czyszczenie kafelek w łazience. Zapominam o nich najczęściej, kiedy oddaje się łazienkowym porządkom. A więc dzisiaj nastał ten dzień. Wiadomo, jako pierwsze pod rękę wpadło mi mleczko do czyszczenia... pół godziny mycia, szorowania i co się okazało, gdy kafelki wyschły? Nie wiem jak to możliwe, ale wydaje mi się, że ani grama kamienia czy chociaż kapka mydlin się z nich nie zmyła! Można dostać załamania. Ale ja się nie poddaje!
Następnego dnia z samego rana postanowiłam wyczyścić je specjalnym płynem do mycia kabin prysznicowych i jak się okazało ogólnie łazienki. Jeśli chodzi o szybę prysznicową to naprawdę mogę polecić, ale jeśli chodzi o kafelki... masakra. Jak to w ogóle jest możliwe, że kabinę prysznicową tak ładnie czyści a kafelki nie? Nie mam pojęcia...
Internet czyli źródło informacji. Stwierdziłam, że nie ma co się męczyć z płynami, które nic nie dają i spróbować starych, domowych sposobów. Po wpisaniu w Google hasła weszłam w pierwszą lepszą stronę: http://regiodom.pl/portal/instalacje/woda-kanalizacja/jak-usunac-kamien-i-osady-z-mydla-w-lazience-poradnik. Ten nie zwykły artykuł przypomniał mi, że w domu mam coś takiego jak... i tu uwaga... płyn do naczyń. A więc wzięłam to cudo, rozrobiłam z wrzątkiem i nie zważając na poparzone paluszki, szorowałam najpierw gąbką, później druciakiem fugi między kafelkami. ( Tak, to właśnie mój największy problem ). Z zadowoleniem spojrzałam na nie, brązowiutkie niczym dopiero założone. Moja misja zakończona myślę, ale nie...
Pozostawiłam pięknie wyczyszczone fugi w łazience i stwierdziłam, że reszta domu odstawać nie może. Wzięłam mopa i zaczęłam myć podłogi w całym domu. Kiedy już zaharowana wróciłam do łazienki wylać brudną wodę z wiaderka, moje oczy ujrzały to czego nigdy ujrzeć nie chciały... Fugi znowu brudne. Na myśl nasunęło mi się tylko jedno pytanie: dlaczego ja? Nie dość, że padam ze zmęczenia i tyle miałam tego szorowania, to jeszcze wygląda tak, jakbym nic w tej łazience nie zrobiła.
Powiem tylko... Aaaaach! Wyżyłabym się na płynie do naczyń, ale biedactwo nic nie zawiniło, w końcu nie został stworzony do mycia fug łazienkowych ;)
Dzisiaj już nie ma mowy, że będę je czyścić. I tak nie mam sody oczyszczonej w domu, więc nic nie poradzę. Mam nadzieje, że chociaż to będzie moim cudem łazienkowym. A jeśli dam radę to jutro wam wszystko zrelacjonuję.